Recenzja. Leo Babauta „Zen to Done. Proste sposoby na zwiększenie efektywności”
Leo Babauta „Zen to Done. Proste sposoby na zwiększenie efektywności”
„Zen to Done” to książka
niewielkich rozmiarów. Swą wielkością przypomina zeszyt A5, do tego nie jest
zbyt gruba. Papier dodatkowo napawa mnie swoistą nostalgią, może dlatego, że
nie jest śnieżnobiały. Z okładki bije prostotą i trochę kojarzy mi się z
książką dla dzieci (takie moje dziwne skojarzenie). Przyjemnie wygląda.
Na końcu pozycji znaleźć można kartki przeznaczone na Notatki, chyba stało to
się już swoistą normą. No cóż, widocznie ktoś uznał, że takie wolne kartki na
końcu książek są przydatne i potrzebne. Choć nieraz może to zastanawiać.
Niestety udało mi się również znaleźć mały błąd w druku, coś co można uznać za
tak zwaną „literówkę”. Na szczęście nie jest to duży błąd i nie przeszkadza za
bardzo w czytaniu.
Odnaleźć tu można również różne cytaty (w tym jeden się powtarza), które
korespondują z treścią danego rozdziału, to chyba też już pewien standard. Do
tego na początku każdego rozdziału znaleźć można pogrubioną treść. Na końcu
książki zaś odnajdziemy, tuż przed podziękowaniami i kartkami na notatki wzory
formularzy, na przykład Formularza Tygodniowego czy Formularza Dziennego.
Na stronicach książki znaleźć można dziesięć nawyków, m.in. kolekcjonowanie,
działanie, organizuj, odkryj swoją pasję. W tym wypadku jednak nie trzeba
wprowadzać ich wszystkich, tylko te, które odpowiadają naszemu systemowi pracy.
Takie jest jedno z założeń omówionego w tej pozycji systemu Zen to Done, w
skrócie ZTD.
Jedną z podstaw, inspiracji, źródeł tego systemu jest, wspominany w publikacji
niejednokrotnie, GTD – czyli Getting Things Done, którego autorem jest David
Allen.
Można tu też znaleźć wielokrotne odniesienie do strony zenhabits.net, co staje
się jej swoistą reklamą. Taka książkowa reklama strony, ale również poniekąd
może zachęcić do zapoznania się z GTD, z którymi ZTD ma zdaje się wiele
wspólnego, czy raczej odczuwa się tu jego „piętno”, przynajmniej takie można
odnieść wrażenie podczas lektury.
Kilka rzeczy zostało powtórzonych w Pytaniach i odpowiedziach z tego co
wcześniej zostało wspomniane na stronicach innych rozdziałów. Co może dziwić,
nie podobać się czy być obojętne dla odbiorcy, no cóż widocznie autor miał
jakiś powód ku temu.
Jeśli ktoś ma problemy z organizacją, chce być bardziej efektywny i do tego
czuje, że jest w stanie nad pewnymi sprawami pracować krok po kroku myślę, że
może spróbować nie tylko zajrzeć czy przeczytać tę książkę, ale również
zastosować się do wszystkich bądź niektórych zawartych w niej uwag. Choć
niektóre pomysły czy nazewnictwo mogą wydać się dziwne to jeśli w ogóle sami
nie możemy sobie poradzić z organizacją i mamy bałagan na biurku i skrzynkach
odbiorczych i ciągle się w tym wszystkim gubimy to zawsze można spróbować
czegoś z zaproponowanych tu rzeczy.
Powodzenia,
Airi
Hej:) ,jestem ciekawy jednego z tych dziwnych pomysłów dotyczących organizacji z tej książki-poproszę o przykład. Seniram:)
OdpowiedzUsuńHej, może nie tyle dziwne... co dziwnie może wyglądać, się wydawać dziwne (bo co dla jednego jest dziwne dla kogoś innego może być normą ;P).
UsuńPrzykładem może być chociażby (czegoś co można uznać za dziwne jest) wyznaczanie na dany tydzień tzw. "Dużych kamyków", czyli najważniejszych zadań do wykonania na dany tydzień. Choć zdaje się, że ten termin nie został "wymyślony" przez autora tylko zaczerpnięty z jakiegoś źródła... nawet chyba na stronicach książki jest wskazane źródło tego nazewnictwa.
Miło Cię znowu widzieć Seniram :*
Hej. Terminologia "Dużych kamyków" brzmi dla mnie lekko egzotycznie,coś jest dziwnego w połączeniu tych słów. Pozdrawiam;) Seniram
OdpowiedzUsuńDlatego niektórym może się to na przykład nie spodobać. I choć wyznaczanie najważniejszych zadań na dany tydzień może być ciekawym i pomocnym pomysłem to takie właśnie poczucie dziwności i egzotyki może trochę odstraszyć "bo to jakieś dziwne" lub "niepoważne".
UsuńPozdrawiam serdecznie Seniram :*