Recenzja. D. Heath „Upstream. Rozwiązuj problemy, nim się pojawią”

 Dan Heath „Upstream. Rozwiązuj problemy, nim się pojawią”

 

 

            Problemy… dobrze żeby ich nie było, prawda? Książka „Upstream” właśnie ma pomóc by pojawiały się jak najrzadziej. Brzmi świetnie, ale czy rzeczywiście tego dotyczy książka?

 


            Sposób przekazu. Czy sama publikacja jest fantastyczna? Jest dobra. Podobno książki będące poradnikami powinny zawierać historie (ściśle przedstawiające stan faktyczny bądź posiadające lekko zmienione fragmenty np. imiona danych osób w nich występujących - elementy fikcyjne). Powinny zawierać opowieści z życia. Bo to właśnie takie treści najbardziej uczą odbiorcę. Przynajmniej tak zakładają pewne teorie. I ta publikacja jest pełna historii i opowieści. Duża część treści powstała na podstawie rozmów, wywiadów oraz korespondencji.

Zgodnie z „obecnie panującymi trendami” dotyczącymi tego rodzaju książek przypisy tutaj znajdują się na końcu publikacji i tam możemy w większości zapoznać się ze źródłem danych twierdzeń (znajdują się tam m.in. linki do stron czy tytuły książek, którymi posłużył się autor, ale także wskazywane są tam osoby, z którymi on rozmawiał bądź korespondował). Dan Heath pewne informacje o źródłach wplótł także w główną treść publikacji. Wspomina np. że John wskazuje na to i na to, że Ryan przeglądał dane i na ich podstawie zauważył to i to itp.

Łatwo zrozumieć „co autor miał na myśli”, zrozumieć jego punkt widzenia i to co jest dla niego istotne.

 

            'Upstream'. Czym jest 'upstream'? To model, który w skrócie możemy nazwać prewencją. Jest przeciwieństwem modelu 'downstream', który opiera się na reakcji. Choć z jednej strony są one swoim przeciwieństwem z drugiej zaś mogą się one uzupełniać w pewnym zakresie. W pierwszym wypadku działamy tak by problemy się nie pojawiały (takie działania mogą występować na różnym poziomie) – 'upstream',  w drugim zaś reagujemy na zaistniały problem, działamy by go naprawić – 'downstream'.

Pytanie, które skojarzyło mi się z metodą 'upstream': Gdzie jest źródło? (pasuje do wodnych metafor, które można znaleźć w pozycji).

Autor nie neguje potrzeby istnienia instytucji i istnienia metod działania zgodnych z 'downstream'. Podkreśla, że są one potrzebne w razie, gdyby coś się jednak stało. Z drugiej jednak strony ukazuje różne pułapki takiego podejścia.

Efekty 'upstream' są często na tyle nienamacalne, że ciężko wskazać, że coś zadziałało. Zaś w przypadku 'downstream' są one namacalne, łatwiej je zauważyć i docenić.

 

            Jeśli nakreślona powyżej tematyka Was zainteresowała odsyłam do publikacji. Z dużym prawdopodobieństwem mogę stwierdzić, że znajdziecie w niej coś dla siebie.

 

            Dane ogólne. Tytuł oryginału: „Upstream. The Quest to Solve Problems Before They Happen”. Tłumaczenie: Bartosz Sałbut. Copyright oryginału: 2020 r., polskiego wydania: 2022 r. Helion S.A. Wydawnictwo Sensus. Pozycja składa się z trzech części, 13 numerowanych rozdziałów. Do tego znajdują się tu także rozdziały: Co dalej?, Przegląd, Dodatek 1. Skalowanie programów w sektorze społecznym, Podziękowania, Przypisy, O autorze. Około 250 stron głównego tekstu (licząc m.in. bez przypisów).

 

            Moja ocena. Publikacja ma swoje plusy i minusy. Do minusów należą m.in. mały błąd w druku. Ze względu na to kim jest autor dużo tu „odwołań” do różnych sytuacji w USA i specyfiki tego państwa (zrozumiałe, ale jednak dla niektórych odbiorców może to być minus). Mnie osobiście spodobał się pomysł na książkę i płynny sposób przekazu.

Jak zwykle to ostatnio występuje by dowiedzieć się o czym jest książka warto przeczytać „drugą część tytułu” – „rozwiązuj problemy, nim się pojawią”. Właśnie o tym jest ta książka. Autor przedstawia ciekawy punkt widzenia. Nad pewnymi zaprezentowanymi w pozycji zagadnieniami warto się zastanowić – czy ciągle gasimy jakieś pożary czy może dbamy o to by one się nie pojawiały?

 

            Podsumowanie. Reasumując „Upstream” to ciekawa publikacja. Ostatnio coraz częściej słychać głosy by nie czytać poradników, szczególnie tych związanych z rozwojem i "samopomocą". Kiedyś w pewnych kręgach patrzono na nie z góry. Teraz coraz częściej słychać ostrzeżenia, że czytanie takich pozycji może zniszczyć życie. Uwaga: czytanie książki nie ma takiej mocy. Nie warto „uzależniać się” od poradników, ale zajrzenie do nich, przemyślenie zaprezentowanej w nich treści samo w sobie nie ma mocy niszczycielskiej. Warto jednak zawsze podchodzić do czytanych treści z pewnym dystansem, nie przyjmować wszystkiego jako prawdy objawionej. Do wszystkiego warto podejść z umiarem. Zasada złotego środka obowiązuje także tutaj oraz potrzeba słuchania głosu rozsądku i swojego serca.

Dla mnie czas poświęcony na lekturę nie uznaję za stracony. Publikacja dała mi do myślenia w pewnych kwestiach – a to dla mnie dużo. Nie szukam gotowych schematów działania bo takich po prostu nie ma. Co zadziała u kogoś i jakaś treść z nim współgra u drugiej osoby zastosowane bezmyślnie może nie tylko nie pomóc, ale także wprowadzić chaos. Poruszenie „szarych komórek” to to czego szukam w takich książkach nie leku na całe zło świata. I ta książka te kryteria spełnia.

"Upstream" jest pozycją, która daje do myślenia, może skłonić do refleksji. Nie spowoduje, że życie odbiorcy stanie się bezproblemowe. Może jednak przyczynić się do częstszego zadawania sobie pytania: "Co jest źródłem danego problemu?" i dlatego warto rozważyć jej lekturę. Może to być pierwszy krok ku temu by zadbać o lepsze zapobieganie różnym nieprzyjemnym sytuacjom, a przynajmniej do większego docenienia takiego właśnie podejścia (w życiu prywatnym i zawodowym, bez względu jakie w życiu role akurat się pełni).

 

 

Pozdrawiam

Airi

 


Powodzenia w życiowych poszukiwaniach 🐾



Komentarze

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz :)

Popularne posty z tego bloga

Kilka słów o Mistycznym Tarocie Marzyciela :)

Recenzja. M. Janiszewska, A. Klos „Jak być szczerym ze sobą"