kilka słów o "Zamek z piasku" (M. Witkiewicz)

 Magdalena Witkiewicz „Zamek z piasku”

 

            W moje łapki trafiła kolejna pozycja autorstwa Magdaleny Witkiewicz. Podobały mi się dwie poprzednie publikacje, które wyszły spod jej ręki, byłam więc ciekawa czy z tą pozycją będzie podobnie.

 

            Książka obyczajowa, akcja dzieje się głównie nad morzem (Gdańsk). Wydanie II  z 2020 r., Wydawnictwo Filia. Liczba stron około 340. Przyjemnie się czyta i stosunkowo szybko. Czcionka czytelna.

 

            O czym jest "Zamek z piasku"? Nie chcę za dużo zdradzać by nie psuć zabawy… posłużę się więc zdaniem z okładki: „Powieść o miłości, małżeństwie, pragnieniu dziecka, samotności i pożądaniu. W takiej kolejności”.

 

            Główna bohaterka: Weronika Snarska. Jej mąż: Marek. Pojawiają się też tutaj m.in.: Ewa, Jacek (bardziej o nim mowa niż bierze aktywny udział w akcji), Dominika, Kuba, Anna (w większości tylko o niej mowa, jej postać jest gdzieś w tle, ale ciężko o niej nie wspomnieć bo jej istnienie ma znaczenie dla akcji).

 

            Dobra i ciekawa książka. Może dla mnie trochę za dużo pewnych scen, ale jestem świadoma, że niektórych czytelników (:odchrząkuje: czytelniczki) takie coś pociąga 😉. „Czereśnie zawsze muszą być dwie” i „Ósmy cud świata” bardziej mi się podobały. Ucieszyło mnie zakończenie, które „w dzisiejszych czasach” nie jest takie oczywiste. Mamy tu wielu bohaterów na pewnych większych bądź mniejszych zakrętach życiowych. Podejmowany jest temat starania się o dziecko i tego co się może dziać, gdy od razu to nie wychodzi. Dotykany jest więc także problem bezpłodności. Otwartym pozostaje też pytanie, w którym momencie można mówić o zdradzie.

 

            Ogólnie uznać więc można, że opowieść zaczyna się tak: było szczęśliwe małżeństwo do momentu aż zaczęło starać się o dziecko. Trudno tu uznać czy Weronikę czy Marka za złych. Pragnienia Weroniki co do dziecka przejęły nad nią (na pewien czas) kontrolę. Marek nie potrafił się w nowej rzeczywistości odnaleźć, szczególnie gdy traktowany był jak dawca nasienia…  Więcej nie będę pisać bo już dotykam za bardzo fabułę,.... bo już chciały mi się wyrwać słowa, które odkryłyby dużą część tego co zostało przedstawione w publikacji… a po co?

 

            Reasumując miła lektura. Poruszane są tu też ważne tematy. Dla mnie jednak „Czereśnie zawsze muszą być dwie” i „Ósmy cud świata” były lepsze. Bardziej wpisały się w moje gusta. Przyjemnie spędziłam czas z tą książką. Jednak gdyby ktoś pytał czy polecam ją bez zastanowienia nie wiem co bym odpowiedziała. Poprzednie dwie jak najbardziej mogłabym polecić od razu. W sumie… tą też…, ale trochę mniej. Bardziej bym się wahała.

 

książki Magdaleny Witkiewicz

            Czy więc żałuję, że się zabrałam za tę pozycję? Nie. Daleko mi od tego. Po prostu tamte dwie pozycje wywarły na mnie dużo większe pozytywne wrażenie. Aż tyle i tylko tyle. Jak najbardziej cieszę się, że przeczytałam tę publikację i nie żałują żadnej z nią spędzonej chwili.

 

Pozdrawiam,

Airi

 

Zamek z piasku

Powodzenia w życiowych poszukiwaniach 💕

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kilka słów o Mistycznym Tarocie Marzyciela :)

Recenzja. M. Janiszewska, A. Klos „Jak być szczerym ze sobą"