Gdy zrobimy coś nie tak, czy nazwiemy to grzechem czy przewinieniem choć jest nam ciężko to jesteśmy w stanie się z tego otrząsnąć, w końcu to nasze działanie doprowadziło do pewnych skutków (nawet jeśli niektórych z nich nie przewidzieliśmy bądź nie jesteśmy z nich dumni). Nie jest też to sytuacja łatwa. Inaczej - jeszcze gorzej, wygląda sytuacja z nie zrobieniem czegoś. Czy gdybyśmy podjęli jakieś kroki nie doszłoby do „tragedii”? Nie doszłoby do pewnych niemiłych sytuacji? Czy jakieś istnienia byłyby ocalone? Czy uniknęlibyśmy my bądź nasi bliscy kłopotów? Tu dodatkowo mamy mętlik w głowie.