Recenzja "Talent nie istnieje" Artur Król



Artur Król, psycholog i trener (trochę informacji o nim można znaleźć w rozdziale „O autorze”) tym razem stworzył pozycję dotyczącą dość drażliwego tematu, a mianowicie talentu. W dużej części książki twierdzi on, że talentu nie ma, to tylko mit, we fragmencie dopuszcza jednak możliwość, iż jednym łatwiej zacząć się czegoś uczyć niż komuś drugiemu.


                 Plusem publikacji jest zamieszczona bibliografia, a także to, że autor stara się potwierdzić swą teorię o tym, że talent to tylko mit, tezami innych postaci, o których przede wszystkim mówi w rozdziale „Zanim zaczniemy. Nauka, która stoi za magią”. Mimo wszystko przez dużą część książki wydawało mi się, że ona bardziej jest o tym, jak dojść do „mistrzostwa” niż o samym talencie. Kluczowe wydaje się zdanie:
„fakt, że jeśli rozpatrujemy sprawę talentu na poziomie kompetencji eksperckich, to talent czy predyspozycje nie istnieją (…)”.
Z tego punktu widzenia inaczej temat talentu może wyglądać, gdy coś dopiero rozpoczynamy, a inaczej, gdy chcemy zostać ekspertem czy mistrzem.

                Przydatną częścią książki są tzw. „celowe ćwiczenia”, a informacja o 10 000 godzin ciekawa (należy tyle godzin wypracować, aby zostać ekspertem). Sama teoria na temat tego, że w celu stania się mistrzem w jakieś dziedzinie trzeba ciężko trenować i to niekoniecznie rzeczy stricte wydawałoby się związane z daną dziedziną, przypomniały mi sceny z filmy „Karate Kid” (którego reżyserem był John G. Avildsen), gdzie zanim młodzieniec uczył się ogólnie o tym, czym jest karate, czekały na jego drodze takie ćwiczenia jak (o ile dobrze pamiętam) malowanie płotu, polerowanie i woskowanie samochodu itp.

                W pewien sposób można uznać, że autor trochę uparł się na swoją tezę, że talentu nie ma, choć właściwie bardziej ukazał, że jeśli chce się być mistrzem, to należy ćwiczyć i ważne jest podejście samej jednostki  oraz jej otoczenia do tematu ciągłego doskonalenia.

                Nie ze wszystkim, co jest zawarte w tej pozycji się zgadzam. Wiele rzeczy wręcz mi nie „pasowało”, „nie leżało”. Nie uważam jednak czasu poświęconego na lekturę za zmarnowany. Zdobyłam kilka nowych informacji, przedstawione ćwiczenia wydają się przydatne i pożyteczne. Sam język był prosty w odbiorze i nie sprawiający trudności. Tylko skąd ten słoń z parasolką na okładce? ;)

Pozdrawiam Airi :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dwie drogi