kilka słów o "Czereśnie zawsze muszą być dwie" (M. Witkiewicz)


Magdalena Witkiewicz „Czereśnie zawsze muszą być dwie”


            Najpierw zainteresowała mnie okładka, później tytuł… w końcu było jeszcze chłodno i aż chciało się sięgnąć po coś co choć trochę tytułem i okładką kierowało uwagę na wiosnę w jej pełnej kolorowej formie.


            „Czereśnie zawsze muszą być dwie” to nie jest cienka książka (około 470 stron tekstu), czyta się ją jednak  stosunkowo szybko i przyjemnie. Historia wciąga. Czasami ciężko się od pozycji odkleić 😉. Ma też miłą w dotyku okładkę.

            Treść jest przekazana z punktu widzenia dwóch postaci. W większości jednak głównej bohaterki. Ważna dla treści jest tajemnica związana z pewną „willą” i pewnymi rodzinami. Jest tu sporo różnych rodzinnych i osobistych tragedii (jeśli więc jesteście na nie wrażliwi… to może nie być najlepsza lektura na tę chwilę bądź w ogóle). Może się spodobać osobom lubiącym tajemnice, rodzinne historie, nawiązanie do przeszłości (poprzez którą historia „obecnie się dziejąca” przybiera takie a nie inne odcienie).

            Odnaleźć tu można elementy ezoteryki, w pewnym sensie można znaleźć tu "zjawiska paranormalne". Nie chcę tu za dużo napisać by nie zabierać przyjemności z czytania osobom, które zdecydują się na lekturę.

            Mnie najbardziej spodobał się fragment o kurach 😊 i nie jedzeniu kur, gdy wyglądają jak one 😉. Jak można zjeść przyjaciółkę? Lubię też ten fragment o kurze, która wychowała psiaka 😊. Tak, takie rzeczy też są tutaj.

            Protagonista z przeszłością. Protagonistka również przeżyła różne zawirowania. Dom z historią, niekoniecznie miłą. Do tego pies, kot… Akcja dzieje się w Gdańsku, Łodzi i Rudzie Pabianickiej (część Łodzi).

+ ciekawa historia
+ pomieszane ludzkie losy
+ przeszłość (lata 30. XX w.) i „teraźniejszość”
+ zróżnicowane postacie
+ miłość, zauroczenia i różne ich odcienie

Wydawnictwo Filia. Copyright z 2017 r.

Pozdrawiam,
Airi

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kilka słów o Mistycznym Tarocie Marzyciela :)

Recenzja. Jego Świętobliwość Dalajlama "O Współczuciu"