Recenzja K. Bromberg „Sweet Ache"

K. Bromberg „Sweet Ache. Krew gęstsza od wody”


            „Sweet Ache” to kolejna pozycja z serii „Driven”. Oryginalny tytuł brzmi: „Sweet Ache: A Driven Novel #5”.

            Tym razem w książce tej przedstawiona jest historia Hawkina i Quinlan, których przyciąga do siebie.


            Ich historia zajmuje około 430 stron. Odnaleźć tu można również „Opinie o powieściach K. Bromberg”, informacje, że dzieło jest fikcją literacką. Znaleźć tu można również „Podziękowania” oraz fragment nowego romansu K. Bromberg jak i krótką wiadomość dotyczącą „Slow Burn”, czyli poprzedniej części z serii. Jest tu też kilka kartek – notatek, czyli pustych stronic do wykorzystania.

            Tym razem jest to pozycja w okładce w odcieniach z „rodziny” niebieskich. Czcionka jest przejrzysta i czytelna. Nie za duża i nie za mała, wygodnie sią ją czyta.

            Nie jest to zła książka, ale poprzednia część serii bardziej mnie wciągnęła. Choć i ta publikacja jest lekko napisana i w miarę szybko się ją czyta to nie „wchłonęła” mnie aż tak bardzo. Z tego typu książek – romansów, które ostatnio czytałam na pierwszym miejscu plasuje się „Eden” (której autorką jest Mia Sheridan) na drugim „Slow Burn” (spod pióra K. Bromberg) oraz „Calder” (Mia Sheridan) – trudno mi wybrać pomiędzy tymi dwoma historiami, dopiero na jednym z dalszych miejsc znajdzie się „Sweet Ache”.

            Książka pewnie znajdzie swych amatorów. Nie jest to moja bajka a do tego wcześniej przeczytałam coś co nieoczekiwanie mnie przyciągnęło i to była czwarta część serii „Driven”, dlatego ciężko mi jakoś jednoznacznie ocenić tę pozycję. W końcu to część tej samej serii… To jednak nie było to co mogłabym podziwiać czy do czego mogłabym z chęcią wracać co jakiś czas. Przeczytałam, nie żałuję, ale… no cóż strzałem w dziesiątkę dla mnie to nie było. Są osoby, które lubią tego typu literaturę, w końcu każdy lubi czytać co innego no chyba, że ktoś nic nie czyta ;), takim osobom można przedstawić tę książkę i mogą do niej zajrzeć. A czy im się spodoba? No cóż, być może. W końcu między głównymi bohaterami iskrzy i trochę się dzieje.

            Reasumując jest to lekka lektura choć nie ze względu na swą objętość i ilość stron. Przedstawia historię dwojga ludzi – w końcu jest to romans. Mnie jakoś specjalnie nie przypadła do gustu, ale ma swoje plusy. Nie jest do niczego, ale jakimś wielkim dziełem to też nie jest. Po prostu nie „porwała” mnie ze sobą przetrzymując w swoim świecie ;) :p


Pozdrawiam,

Airi

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kilka słów o Mistycznym Tarocie Marzyciela :)

Recenzja. Jego Świętobliwość Dalajlama "O Współczuciu"